Od jesieni na sklepowych półkach gości seria trzynastu kosmetyków sygnowanych nazwiskiem ikony polskiego kina, Krystyny Jandy. Aktorka reklamuje swoje produkty jako kosmetyki dla cery dojrzałej, a w jej ofercie znajduje się krem na dzień nawet dla dużo starszych kobiet 70+. Mimo, że nie skończyłam jeszcze siedemdziesiątki to mam cerę mocno dojrzałą, z widocznymi zmarszczkami i bruzdami, a więc idealny dla mnie powinien być krem „żelazko zmarszczek” – tak, nosi taką śmieszną nazwę 🙂 – na każdą porę dnia. Uniwersalny kosmetyk redukujący zmarszczki i niedoskonałości. Właśnie ten produkt mam zamiar przetestować na mojej mocno zmęczonej latami twarzy.
Swój słoiczek kremu kupiłam w Rossmannie za dość przystępną, promocyjną cenę. Jak na produkt z wyższej półki (znajduje się w tym samym segmencie, co produkty Dr Ireny Eris, Oceanic albo Yonelle), cena nie jest wygórowana. Żelazko zmarszczek jest łatwo dostępne w większości Rossmannów i można kupić je też w sklepie online, a więc nie ma większego problemu z jego nabyciem. Jeśli brać również pod uwagę wygląd to krem Krystyny Jandy prezentuje się naprawdę świetnie – marka Janda zadbała o to, żeby efektownie opakować swoje kosmetyki, by sięgnęły po nie także zwolenniczki ekskluzywnych marek.
Producent kosmetyku zdradza, że żelazko zmarszczek to siła nici kosmetycznych. Podstawą składu kremu Janda są zaawansowane związki polimerowe, które mają regulować sposób, w jaki światło odbija się od cery, co ma znacznie poprawiać jej wygląd. Jestem ciekawa, jak działa to w praktyce. W składzie żelazka do zmarszczek Krystyny Jandy znajdziemy m.in. wodę, glicerynę, kwas adypinowy, glikol neopentylowy, poliakrylan sodu, dimethicone (silikon), hydroksyetylocelulozę, hydroksypropylometylocelulozę i inne. Cały skład wydaje się mocno chemiczny, ale producent nie obiecywał, że będzie to produkt naturalny. Oczekuję spektakularnych efektów, więc jestem skłonna nałożyć na twarz taką chemiczną mieszankę.
Czego się spodziewam? Idąc za chwytliwą i nieco śmieszną nazwa produktu, liczę, że moje zmarszczki zostaną „wyprasowane”. Jest ich sporo, więc tym bardziej ciekawi mnie, jak krem Jandy da sobie z nimi radę. Większość testowanych dotychczas kremów cofających oznaki starzenia przynosiło mało zadowalające efekty. Mam nadzieję, że tym razem moja cera rzeczywiście zyska świeżości, skóra uelastyczni się i – tak jak obiecuje Krystyna Janda – ujednolici odcień mojej cery, zmatowi ją i zmniejszy widoczność zmarszczek, porów, przebarwień i zmian skórnych. O swoich odczuciach opowiem Wam, kiedy zużyję w regularnym stosowaniu żelazko do zmarszczek mniej więcej w połowie.