Serum stymulujące wzrost rzęs i brwi Magiclash znalazło się w jednym z ostatnich pudełek ShinyBox. Produkt oznaczony jako nowość kosmetyczna skusił mnie do przetestowania go na moich wyjątkowo rzadkich i krótkich rzęsach. Zapowiada się obiecująco!

Magiclash to odżywka do rzęs o dużej pojemności aż 5 ml, której bazą są wyłącznie naturalne składniki. Producent zapewnia, że dzięki temu efekt dłuższych i gęstszych rzęs uzyskamy bez żadnych skutków ubocznych. Magiclash polecany jest także dla osób po chemioterapii, a jego działanie ma być bezpieczne. Mam nadzieję, że odżywka nie podrażni moich oczu tak, jak miało to miejsce w przypadku innych produktów do wydłużania rzęs.

Co znajdziemy w składzie Magiclash? Kuracja odżywiająca i regenerująca rzęsy opiera się na biologicznym enzymie „EPM”, który brzmi najbardziej tajemniczo z całego składu. Substancją aktywną jest również biotechnologiczny kwas hialuronowy. W składzie, zgodnie z ulotką, znajdują się także takie substancje, jak:

  • czynnik wzrostu cebulki włosa,
  • woda,
  • kompleks witaminy B,
  • olejek lawendowy,
  • naturalne esencje roślinne (bez wyszczególnienia).

Czego oczekuję po kuracji? Magiclash reklamowane jest jako serum przetestowane dermatologicznie, które ma spektakularnie wydłużać, pogrubiać i wzmacniać rzęsy. Można je stosować także na brwi, ale moje są w dobrym stanie, więc nie potrzebuję ich dodatkowo obciążać odżywkami. Najbardziej zależy mi na tym, żeby moje – dotychczas krótkie, cienkie i rzadkie – rzęsy widocznie wydłużyły się, nabrały intensywniejszej barwy i widocznie się pogrubiły się. Do tej pory żadna z testowanych przeze mnie odżywek do rzęs nie przyniosła widocznych efektów, nie wspominając już o tym, że wiele z nich zwyczajnie podrażniało moje oczy i nie dotrwałam do końca kuracji.

Odżywka stymulująca wzrost rzęs i brwi Magiclash zamknięta jest w niewielkiej tubie. Do aplikacji producent przeznaczył cienki pędzelek i za jego pomocą mamy rozprowadzać produkt u nasady rzęs podobnie, jak w przypadku eyelinera. Nie jestem przekonana do tego aplikatora, bo wydaje mi się, że może być niewygodny w użyciu. Zdecydowanie preferuję szczoteczki do rzęs, ale o moich wrażeniach z testowania opowiem Wam za miesiąc. Tyle ma trwać pełna kuracja Magiclash. Do zobaczenia!

Reklama